Po nerwowym piątku na rynkach otwarcie nowego tygodnia przyniosło wyraźnie uspokojenie emocji. Inwestorom nie przeszkadzał nawet fakt, że sytuacja między Izraelem i Iranem nadal pozostaje bardzo napięta.
– W naszej ocenie rynek wycenia scenariusz pełnego lub częściowego sukcesu działań Izraela, nie wierząc w blokadę cieśniny Ormuz, która musiałaby się zakończyć włączeniem USA do wojny i niemal na pewno spowodowałaby upadek bardzo słabego irańskiego reżimu – wskazuje Kamil Cisowski, analityk DI Xelion.
W poniedziałek widzieliśmy więc korektę piątkowych ruchów: przede wszystkim wyraźnie taniała ropa naftowa (nawet o ponad 4 proc.), a i dolar znów tracił na wartości.
– Chociaż konflikt izraelsko-irański dalej trwa, to na razie nie przerodził się on w poważną regionalną wojnę, do której wciągnięte zostałyby inne kraje, a rynki finansowe zdają się grać pod scenariusz kilku-, kilkunastodniowych działań militarnych – taka zresztą teza zaczęła dominować już po pierwszych kilku godzinach wojny. W efekcie w poniedziałek mieliśmy kontynuację tendencji widocznej jeszcze w piątek wieczorem, czyli słabości dolara na tzw. szerokim rynku. Widać też, że inwestorzy odpuścili sobie tzw. bezpieczne przystanie, czyli jena i franka. Na wykresie złota mieliśmy mocne otwarcie w nocy, ale później wzrosty zostały szybko wymazane. Podobnie sytuacja wygląda w przypadku ropy, która w ostatnim czasie notuje nadzwyczajną zmienność – zwraca uwagę Marek Rogalski, analityk DM BOŚ.